| Piłka nożna / Reprezentacja kobiet
W ostatnich sezonach Ewa Pajor często pauzowała przez kontuzję kolana. Gdy wróciła, natychmiast zaczęła strzelać gole. – Chcę być tą, która prowadzi Wolfsburg do zwycięstw, ale muszę pamiętać, że na boisku nie jestem sama – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Dawid Brilowski, TVPSPORT.PL: – Przyjemnie patrzy się w twoje statystyki, bo zazwyczaj liczby w rubryce "gole" i "mecze" mają podobne wartości. Ostatnimi czasy jednak ich liczba nie jest imponująca, a winne takiemu stanowi rzeczy jest kolano.
Ewa Pajor: – To fakt. Za mną dwa niepełne sezony, przerywane dwiema dokładnie takimi samymi kontuzjami. To trudny okres, ale staram się tłumaczyć sobie, że taki jest sport. Muszę iść do przodu, cały czas walczyć i zrobić wszystko, co się da, by w przyszłości podobne urazy już się nie zdarzały.
– Wiesz z czego wynikało szybkie odnowienie się problemów z kolanem?
– Tak dokładnie nie wiemy, co zawiniło. Być może niektórych kontuzji po prostu nie da się wykluczyć z życia sportowca? Na szczęście dzięki szybkiej reakcji i leczeniu udało się doprowadzić do tego, że w miarę sprawnie wróciłam na boisko.
– Nie masz strachu, że ten uraz będzie powracał w przyszłości i stanie się przewlekłym problemem?
– Powtórzę: w sporcie kontuzje się zdarzają. Nie mogę się ich bać. Więc nie, nie odczuwam takiego strachu.
– Powrót na boisko miałaś spektakularny. Ostatnie cztery mecze to sześć goli i dwie asysty. Jak to jest, że po miesiącach pauzy od razu wskakujesz na taki poziom?
– Od kiedy pamiętam, zawsze strzelałam. Już jako dziecko marzyłam, żeby zdobywać bramki, asystować, wygrywać. I ten głód jest ciągle we mnie. Za każdym razem, gdy wchodzę na boisko – niezależnie, czy w pełni sezonu, czy tuż po kontuzji – chcę trafiać. To dla mnie naturalne.
Drugą kwestią jest natomiast fakt, że wielu myśli, że kontuzjowana zawodniczka przez pół roku nic nie robi. A to nie tak. Gdy jest się kontuzjowanym, pracuje się jeszcze ciężej. Na początku całe dnie przesiadywałam na siłowni – musiałam odbudować i wzmocnić mięśnie. Później, jak już mogłam, całe dnie spędzałam na boisku. Gdy po raz pierwszy wybiegałam do gry w meczu, wiedziałam, że jestem gotowa. Może nie na 100 procent, bo to przychodzi dopiero po minutach rywalizacji, ale na tyle, żeby dać coś drużynie.
– Mimo wszystko po powrocie tylko raz zagrałaś pełne 90 minut. Stało się to w Lidze Mistrzyń, przeciwko Barcelonie. Z czego to wynikało?
– Wiedząc jaką kontuzję przeszłam i znając moją historię sprzed roku, trener ze sztabem podejmowali ostrożne decyzje. Za każdym razem czułam się gotowa na 90 minut, ale decydowano, że będę dostawać nieco mniej. Rozumiem to też z tego względu, że mamy naprawdę szeroką kadrę, a każda z dziewczyn chce grać. Trener mądrze nami rotował, nie czułam się pomijana.
– Możesz powiedzieć, że mimo niegrania pełnych 90 minut czujesz się zawodniczką podstawowej "jedenastki" Wolfsburga?
– Jak najbardziej. Chcę być tą, która prowadzi Wolfsburg do zwycięstw, ale muszę pamiętać, że na boisku nie jestem sama. Drużynę tworzy wiele dziewczyn, z których każda jest bardzo mocna. To dziś naturalne. Żeby skutecznie radzić sobie na kilku frontach, klub musi mieć minimum 25 naprawdę równych piłkarek. My zdobyłyśmy mistrzostwo i puchar Niemiec, a w Lidze Mistrzyń doszłyśmy do półfinału. I to wszystko po rewolucji, jaką Wolfsburg przeszedł przed sezonem – zmienił nam się cały sztab szkoleniowy i spora część składu. Tym bardziej jestem szczęśliwa z podwójnej korony.
– Mistrzostwa Niemiec przychodzą z coraz większym trudem. Bundesliga się wyrównuje?
– Kiedyś Frankfurt czy Poczdam były najlepszymi klubami kobiecymi w Europie. Później straciły na znaczeniu, a o mistrzostwo ścigamy się głównie my z Bayernem. Teraz te marki znane z przeszłości ponownie rosną. Klub z Frankfurtu został przejęty przez męski Eintracht, co odbiło się na nim pozytywnie. Zagra w przyszłym sezonie Ligi Mistrzyń.
– Zaangażowanie klubów męskich jest korzyścią dla piłki kobiecej?
– W pewnym sensie na pewno. Dzięki temu, że męskie drużyny tworzą kobiece sekcje, poziom idzie w górę. Te kluby wiedzą, jak profesjonalnie zarządzać zespołem, by ten miał wszystko, czego potrzebuje i stale się rozwijał. Za tym idą lepsze pieniądze, wszystko się napędza.
– Za tobą już siedem sezonów w Bundeslidze. Gdy do niej trafiałaś, była zupełnie inna – myślę, że także na niższym poziomie organizacyjnym. Trudno było 18-latce odnaleźć się w obcym kraju?
– Początki były dla mnie bardzo trudne: nowy język, nowa kultura, nowa szatnia. Dla 18-latki to był ogromny krok w nieznane. Na szczęście wyjechała ze mną siostra, więc zawsze, gdy wracałam z klubu, miałam przy sobie bliską mi osobę.
– Jak to się stało, że pojechała tam z tobą?
– Siostra też grała w piłkę, razem trenowałyśmy w Medyku Konin, mieszkałyśmy tam w internacie. Gdy dostałam propozycję z Wolfsburga, od razu zapytałam jej, czy mi pomoże. Wspólnie podjęłyśmy decyzję, że pojedzie ze mną. To było niesamowite, bo dzięki niej nie byłam samotna. Wiem, że w przeciwnym razie czułabym się źle i trudno byłoby mi przywyknąć. Na szczęście mam trzy siostry i brata, a to solidna grupa wsparcia.
– Kiedy poczułaś się w Wolfsburgu jak w domu?
– Gdy pojechałam tam po raz pierwszy, jeszcze przed podpisaniem kontraktu, poczułam, że to klub dla mnie. Dzięki wsparciu rodzeństwa szybko się zadomowiłam. To było bardzo ważne, szczególnie w pierwszym roku. Odstawałam wtedy fizycznie od dziewczyn. Musiałam ciężko pracować, by wskoczyć na ich poziom.
– Gdy wyjeżdżałaś, miałaś zaledwie 18 lat, a w kraju już w pewnym sensie status gwiazdy. Mówiło się o tobie odkąd wygrałyście Euro U16. Odczuwałaś to?
– Odczuwałam, że po naszym sukcesie z roku na rok coraz więcej mówiło się o piłce kobiecej. Cieszyło mnie to, że przyczyniłyśmy się do spopularywania dyscypliny. Szczególnie, że dokonałyśmy tego z tą wspaniałą grupą. Naprawdę, tworzyłyśmy wtedy świetną drużynę.
– A nie masz wrażenia, że z tego sukcesu dało się wycisnąć więcej?
– Sportowo? Trudno powiedzieć. Spora grupa z tamtego składu dziś gra przecież w pierwszej reprezentacji. Nadal świetnie się ze sobą rozumiemy i możemy grać niemalże na pamięć. W większości nasze kariery fajnie się toczą.
– Miałem na myśli bardziej aspekt marketingowy.
– Był rok 2013, nieco inne czasy. Dało się to sprzedać lepiej? Zapewne tak, bo rezerwy są zawsze. Ale i tak myślę, że dzięki tamtemu sukcesowi coś w polskiej piłce kobiecej ruszyło.
– Pod względem marketingowym szerokim echem z pewnością odbiło się to, jak później przedłużyłaś umowę z Wolfsburgiem, a w umowie zapisano sumę odstępnego na poziomie miliona euro. Ta kwota robi na tobie wrażenie?
– Szczerze mówiąc: nie robi. Kontrakt należy do mojego menedżera. To on prowadził negocjacje, podczas których ustalono taki zapis. Dla mnie to tylko cyfry. I tak najważniejsze jest to, co pokazuję na boisku.
– Kontrakt jest ważny do...
– Do czerwca 2023.
– A co później? Myślałaś o tym, żeby może zmienić ligę, spróbować gdzie indziej?
– Wolfsburg to klub, który po Medyku Konin stał się moim drugim domem. Wciąż mogę się w nim rozwijać. Nie odczuwam potrzeby wyjazdu.
– Ale czy to klub, który w najbliższych latach będzie walczyć o triumf w Lidze Mistrzyń?
– Taki jest nasz cel! Już teraz, mimo przeprowadzeniu tylu zmian, byłyśmy w półfinale. Poprzeczka na następny sezon wędruje wyżej. Jestem świadoma, że czeka nas długa droga, ale chcemy zdobywać trofea.
– Niedawno o triumf w Europie było łatwiej, bo liczyły się tylko kluby z Niemiec i Francji. Teraz Anglia i Hiszpania was doganiają, a być może niedługo wyprzedzą.
– To twoje zdanie. Ja uważam, że liga angielska i hiszpańska są aktualnie na poziomie zbliżonym do Bundesligi, ale nie wyższym. Po prostu zamiast dwóch topowych lig, jak było w przeszłości, mamy cztery. Nie ubolewam nad tym. Rywalizacja jest potrzebna do spopularyzowania kobiecej piłki. To ona przyciągnie kibiców.
– Ty, mimo zmieniającego się świata, nie myślisz o wyprowadzce z Wolfsburga. Często wracasz w rodzinne strony. Jesteś typem domatorki?
– Lubię mieć swoją przestrzeń. Doceniam to, skąd pochodzę – to dla mnie ważne. Nigdy nie zapomnę, że trener Kozłowski woził mnie dzień w dzień do Konina, bo moi rodzice przez obowiązki w gospodarstwie nie mieli czasu. Chciałabym choć trochę się za to wszystko odwdzięczyć.
– Lojalność jest kwestią nadrzędną?
– Jak najbardziej.
– Dlatego wracasz do Uniejowa, żeby organizować wraz z Agatą Tarczyńską turnieje dla dziewczynek [rozmowę prowadziliśmy podczas Pajor&Tarczyńska Cup - przyp. red.]?
– Chcemy w ten sposób spopularyzować wśród nich piłkę nożną. Sama pamiętam, jak wielką radość dawały mi podobne turnieje i widzę ją także na twarzach tych dziewczynek. Chcę być dla nich dostępna cały czas, rozmawiać z nimi, motywować, pocieszać po porażkach.
– Robisz to w swoim czasie wolnym, bo masz przecież de facto wakacje.
– To przyjemność. Chciałabym jeszcze kiedyś zagrać w reprezentacji razem z jedną z tych dziewczynek. Byłoby to coś wspaniałego.
– Dla wielu z nich jesteś idolką. Jak dziś reagujesz, gdy określa się ciebie mianem "Messiego w spódnicy"? Na początku to na pewno miłe, ale czy z czasem nie irytuje?
– Nie. To zawsze miłe, gdy jest się porównywanym z jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Choć dla mnie od zawsze wzorem był Cristiano Ronaldo.
– Miałaś okazję być na jakimś jego meczu?
– Gdy grał jeszcze w Juventusie. Świetne przeżycie!
– Przywiązanie do barw, o którym mówiliśmy, wiąże się też z reprezentacją. Co jest aktualnie jej największym atutem?
– Wszystkie ciężko pracujemy na sukces zespołu. Wspólnie stawiamy kroki do przodu. No i mamy nowy pomysł na grę.
– Selekcjoner Nina Patalon często mówi o roku 2025. Wierzysz, że możecie być jak Austria na Euro 2017 [Austriaczki sensacyjnie doszły do półfinału - przyp. red]?
– Zdecydowanie. Z trenerką Niną pracujemy dopiero rok, a już widzimy bardzo duży progres. Uważam, że ze zgrupowania na zgrupowanie jesteśmy coraz lepszą drużyną. W niedalekiej przyszłości osiągniemy sukces, wierzę w to.
– Polska walczy o organizację Euro 2025.
– To może być jedno z kluczowych wydarzeń dla rozwoju kobiecej piłki w naszym kraju. Gdybyśmy dostali możliwość goszczenia mistrzostw Europy, zrobilibyśmy organizacyjny skok. Przyjechałyby tu najlepsze piłkarki na świecie, a kibice na pewno doceniliby naszą grę.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.